Jakiego wroga chciałbyś mieć?

Każdy bohater musi mieć swojego anty-bohatera. Nic tak nie jednoczy, jak wspólny wróg.

Orwell

Każdy niemal twórca treści prędzej czy później tego wroga identyfikuje i opiera na tym komunikację.

Ja bardzo długo myślałem, że moim wrogiem jest system. To można fajnie sprzedać.

  • Najfajniejsze więzienie to takie, w którym więzień nie wie, że jest więźniem.
  • Dług to niewolnictwo.
  • Albo Orwellowsko: Naród owiec, rządzony przez wilki, posiadany przez świnie.

I dalej, i dalej. Budzi emocje? Emocje w końcu sprzedają :) Podobno, tak mówią.

Problem tutaj jedynie jest taki, że system jest, jaki jest. Ma tyle samo okazji, co zagrożeń. Tyle samo dobra, co zła. Yin i Yang. A to, co będziesz widział i czego będziesz doświadczał, zależy, hm, nikt tego nie lubi: od Twojej perspektywy. W dużym uproszczeniu - czy będziesz optymistą, czy pesymistą, czy realistą.

Ja miałem duży problem, by zaakceptować to, że w świecie istnieje ZŁO. Niby tam wiedziałem, testowałem, potwierdzałem. A i tak nie siadało. Idealizm jest przeszkodą. Później jest jeszcze plot twist :) Świadomość, że Ty sam jesteś zdolny do zła, że ono tam w Tobie sobie siedzi.

To może korporacje? To też fajnie się obudowuje narracją. Raz w życiu pracowałem w korporacji, to była moja pierwsza i ostatnia praca. I z tego jestem jakoś tam dumny, że się udało ominąć ten trybikowy styl życia. Wspinać się po tej drabinie, podkładać bomby kolegom z pracy, gonić jak szczur (ha! widzisz, jaki silny ładunek emocjonalny?). Zapomnijmy o temacie.

Technologia

Nie odtrąca się ręki, która karmi! Podobno.

Odkąd bankierzy z New York się skapnęli, że można produkować pieniądze w Silicon Valley - wszystko się zmieniło. To będzie tak ~1990. Najgorzej, że cała masa programistów i branży za tym podąża. Te wszystkie zjawiska "hype". Tak się tworzy sukces, tworząc odpowiednią narrację. A my to łykamy jak banda pelikanów. Opowieści o garażach, acz prawdziwe i jednocześnie z ładunkiem romantycznym - nie przystają już do czasów obecnych. Teraz, by grać w VC-game, jeśli jesteś technicznym człowiekiem, musisz wbić na zupełnie inny poziom. I zamknąć braki, bo te braki spowodują, że zostaniesz z niczym. Są emocje? Myślę, że są!

Ale! Każdy system lubi się balansować sam: jest cloud, mamy de-cloud; są VC, mamy bootstrapping; mamy akolitów mikroserwisów, mamy też tych, co nadal robią monolity (ta "walka" akurat ma nie wiele sensu, bo wszystko zależy od przypadku).

Z jakim wrogiem walczysz?

Miłego. Zapraszam na newsletter.