Lekcje są wszędzie. O ile jesteś otwarty na słuchanie

Jedyne, co musisz zrobić to przestać sam siebie bronić. Wydaje się proste, ale nie jest proste. Wszelkiego rodzaju argumentacje, uzasadnienia, wymówki. Jeśli nie ma wyników, nie osiągasz tego, co chcesz, są nic nie warte, a do tego niesamowicie szkodzą.

Opowiem Ci historię

Chodzisz do podstawówki, jesteś prymusem, czujesz się lepszy, bo tam czerwone paski, uwielbienie rodziców i nauczycieli. "Skarb.", "Z nim nie ma problemów", "taki summienny jest" - tak o Tobie mówią. I zaczynasz funkcjonować w tych modelach i schematach.

Patrzysz trochę z góry na kolegów, trochę starasz się pomóc podrzucając zeszyty z pracą domową. Mija parę lat. Część z nich skończyła źle według społecznych kryteriów - bezrobocie, wczesny alkoholizm. "Życie" nikomu nie daje forów.

Ale jest też druga grupa. Ludzie, którzy świetnie wykorzystali swoją szansę, jak Ty tyrałeś, by obronić dyplom, oni wykańczali mieszkania w Norwegii za tysiące euro. Intuicyjnie czuli, że czas jest istotny. Plus nie byli "dobrzy", nie mieli dziwnych skrupułów, by walczyć o swoje.

Kropką nad i jest spotkanie ze starym kolegą, kótry Ci mówi, że 8 lat temu kupił 1.4ha ziemi i podzielił to na 14 działek budowlanych. Wstydzisz się zapytać o zwrot z inwestycji. Bo w tych kategoriach już jednak nie jesteś taki mądry :)

Ot, "życie" nikomu nie daje forów.

Koniec historii.

I wydaje mi się, że jest coś w tym, że prymusi kończą w korporacjach i rzadko budują znaczący majątek.

Rezonuje? To dopisz się do newslettera.

Miłego.